W dawnych, dobrych czasach z kryzysem walczono ostro i bezpardonowo. Tak walkę z kryzysem lat 30. opisuje prof. Jerzy Tomaszewski w wywiadzie dla Gazety Wyborczej:
O hojnym wspomaganiu publicznym groszem upadających firm prywatnych, jak to dzieje się dzisiaj po obu stronach Atlantyku, nie było mowy.
– To było wręcz nie do pomyślenia. Przeciwnie, państwo bezwzględnie zaostrzyło politykę
fiskalną. Nowych form opodatkowania raczej nie wprowadzano, ale podatki ściągano z całą surowością, nie bacząc na kondycję finansową podatnika.
Bardzo energicznie zabrano się też do walki z przemytem.[…]
Inną drogą zwiększania przychodów państwa było drenowanie kieszeni obywateli poprzez państwowe monopole: zapałczany, spirytusowy, solny.
Państwo generalnie nie mieszało się do sektora prywatnego gospodarki. Nacjonalizacja była niewyobrażalna z powodów prawnych. Był jednak pewien istotny wyjątek – wielka własność niemiecka na Górnym Śląsku. Tam administracja państwowa prowadziła skoordynowaną akcję przejmowania niemieckiego przemysłu. Wielki kryzys zadanie to ułatwił. Skrupulatnie wyszukiwano niezapłacone podatki, tropiono opóźnienia w płatnościach wszelkich należności publicznych i nadużycia finansowe w firmach, w których większość miał kapitał niemiecki. Każdy powód był dobry dla ich upaństwowienia.
A dzisiaj? Dzisiaj państwo podaje rączkę przedsiębiorcy. Szuka wyjścia z sytuacji. Myśli o „unieważnieniu opcji walutowych”. To tak jakby unieważnić kasynową ruletkę po szczególnie bolesnej przegranej.
Państwo czy też państwa na świecie zaczynają być opiekuńcze nie tylko dla mniej zaradnej części swoich obywateli, ale i dla tej bardziej zaradnej, która niestety przeszarżowała. Opiekuńczość do potęgi. Jako, że Polska jest bidna, państwowe oferty pomocowe nie będą tak smakowite jak w USA. Ale jakieś będą bo taki jest trynd. Odmienny niż w starych dobrych czasach. Czy lepszy? Ano zobaczymy:)).
***
Skąd tu Michnik ? Nasz Drogi Redaktor przegrał na razie tylko proces o ochronę dóbr osobistych a konkretnie o ochronę pamięci po zmarłym ojcu, o którym w jednej z publikacji IPN napisano, że za sanacji został skazany za szpiegostwo na rzecz ZSRR.
A była to tylko zbrodnia stanu:)) nie szpiegostwo. W dzisiejszej terminologii byłaby to zdrada stanu. Coś po wielokroć gorszego niż szpiegostwo bo bezpośrednio uderzającego w byt państwa.
Nie ma się co czarować – celem Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy, której członkiem był papa Adama było oderwanie od Polski województw południowo-wschodnich, wynika to z samej jej nazwy, a nawet z samego faktu istnienia.
Zresztą na ile znam ówczesne struktury Kominternu i charakter zagranicznych [w sensie nie-sowieckich] partii komunistycznych to były one po prostu sowieckimi siatkami wywiadowczymi zatem błędna informacja IPN-u tak do końca błędną nie jest.
Kauzyperda Michnika, Rogowski, już zapowiedział apelację.
P.S Mógłbym to rozbić na dwa wpisy, ale po co.